2

Ikony Sydney

Posted on wtorek, 25 listopada 2014

O Sydney marzyłam od dziecka ale tak naprawdę nigdy nie myślałam, że tam dotrę. W mojej rodzinie dużo się nie podróżowało poza tym wiadomo - Australia to kraj położony na drugim końcu świata do którego bilety kosztują majątek.
Oczywiście z biegiem lat trochę się zmieniło. Podróże stały się faktem, a dzięki przeprowadzce do NZ Sydney znalazło się bardzo blisko - w końcu dzieli nas tylko Morze Tasmana. A jednak chwilę zajęło mi dotarcie do tego pięknego miasta. W międzyczasie zobaczyłam trochę Nowej Zelandii, odwiedziłam inny zakątek Australii, ale marzenie pozostało. Gdy nadarzyła się okazja ponownego odwiedzenia kraju kangórów wiedziałam gdzie lecieć!

A skoro Sydney to oczywiście pierwsze kroki skierowałam w kierunku Opera House i Harbour Bridge. O tych ikonach napisano już chyba wszystko więc nie będę przytaczać to informacji o powstawaniu i projektowaniu tych obiektów. I tak po latach marzenia się spełniły!

 Jest i Opera!!!
Wiecie, że budynek Opery wcale nie jest biały? Zawsze na zdjęciach tak wygląda, ale w rzeczywistości jest wyłożona beżowo-kremowymi kafelkami



Następnym razem wybiorę się na wycieczkę po samej Operze - fajnie by było zobaczyć jak wygląda w środku. Albo jeszcze lepiej - wybrac się na Carmen czy La Traviattę! A tu wspomniane wyżej kafelki:
A tu widok z pylonu mostu. Warto było pokonać te 200 schodów w upale żeby podziwiać takie widoki!
 A tu z promu w drodze do Zoo :)

Dużą gratką było dla mnie zobaczenie Harbour Bridge. Uwielbiam mosty!!! Ich konstrukcje i historie są fascynujące. My weszliśmy na punkt widokowy w pylonie, gdzie znajduje się też mini muzeum. Mogłam bliżej zaznajomić się z historia mostu i poszczególnymi etapami jego budowy. Po zobaczeniu slajdów z budowy jestem w szoku w jakich warunkach się kiedyś pracowało - żadnych kasków czy sprzętu zabezpieczającego... Nic dziwnego, że podczas budowy zginęło 13 osób. 


Most z bliska jest jeszcze bardziej imponujący! Konstrukcja jest potężna! Dla zainteresowanych jest możliwość wspiecia się na sam szczyt mostu ale taka przyjemność trochę kosztuje. Dla nas najwiekszym problemem był jednak upał i fakt, że taka wspinaczka trwa ok 2 godziny a wymaganym strojem jest kombinezon z długim rękawem i nogawkami... Jedno spojrzenie na prawie bezchmurne niebo i decyzja została podjęta - idziemy gdzieś na lunch i do muzeów z klimatyzacją :)


Discussion

  1. Przepiekne zdjecia kochana! Widac, ze mieliscie pogode :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje! Pogoda nam się faktycznie udała bo było słonecznie praktycznie cały czas :) Temperatury tez ok bo było tak pomiędzy 25 a 30 oprócz jednego dnia kiedy było 34 C. A w Wellington 15... ;)

      Usuń