1

Sydney ciag dalszy

Posted on piątek, 27 lutego 2015

Oprócz ogrodów zoologicznych i akwariów w Sydney zawitaliśmy też do dwóch muzeów. Nie jest to może jakiś imponujący wynik, ale z drugiej strony nie da się wszystkiego zobaczyć w kilka dni! Za to muzea które odwiedziliśmy bardzo mi przypadły do gustu.

Powerhouse Museum to muzeum techniki i designu. Stwierdziłam więc że zainteresuje zarówno mojego Rudzielca i mnie. Nie myliłam się. Budynek muzeum jest spory, jest też tam mnóstwo różnych wystaw i na prawdę warto poświęcić co najmniej pół dnia, a najlepiej i cały dzień! My niestety spędziliśmy tam nieco ponad 3 godziny i nie wystarczyło to na zobaczenie wszystkiego. Na pewno tutaj wrócę następnym razem jak będę w Sydney!

Budynek Powerhouse Museum
Jedna z tymczasowych wystaw poświęcona była biżuterii na przestrzeni wieków. Od naszyjników z kości po kolie noszone przez gwiazdy Hollywood. Znalazły się też okazy zrobione z zrecyklingowanych przedmiotów codziennego użytku czy śmieci.
Oryginalne naszyjniki i ozdoby 
Przepięknie zdobiona bransoletka
Naszyjnik zrobiony z plastikowych sznureczków które wykorzystywane są do przyczepiania metek do ubrań
Dla mnie bardzo ciekawą ekspozycją były stroje z jednego ze starszych filmów o tańcu. Jak zawsze nie mogę sobie przypomnieć tytułu, a opcja wyszukiwania na stronie muzeum nie przynosi rezultatów :/
Czy ta sukienka nie jest piękna?
Rudzielec za to spedził trochę czasu w "kinie" - sala kinowa jest zbudowana w stylu Art Deco i powstała z uratowanych części i wyposażenia sieci kin "Kings" z lat 30-tych. Sala kinowa wygląda bardzo ciekawie, ale tą moją drugą połówkę zainteresowały bardziej znane filmy przerobione w stylu starych gier komputerowych. Z tego co pamiętam jednym z nich był "Matrix". Filmy te są zmieniane co jakiś czas. Kolejną wystawą która była ciekawa dla nas obojga to "Ludzie, maszyny, design" która przedstawiała przepięknie zaprojektowane maszyny do pisania, pierwsze komputery, elektroniczne zabawki (np tamagotchi) i telefony.
Filmy w starym kinie


Ta czerwona maszyna z pierwszego planu skradła mi serce!
Zabawka z dzieciństwa w muzeum! 
Najciekawsza wystawa była jednak na temat maszyn parowych. Dużo eksponatów można było dotknąć i samemu zobaczyć jak to wszystko działa. Od tych najprostszych mechanizmów do bardzo skomplikowanych machin. Zdjęć tej wystawy mam 2 - byłam zbyt zajęta bawieniem się eksponatami! Zdecydowanie polecam! Poza tym była tez wystawa na temat domów i ekologii, transportu (od rowerów po statki kosmiczne!) robotów, modeli architektonicznych i kilka innych na które nawet nie zajrzeliśmy bo zabrakło czasu :(
Lokomotywa na parę
Projekt, który na szczęście został odrzucony przez władze miasta! Wyobrażacie sobie taki koszmarek??
A tu już wnętrze statku kosmicznego...
...i widok na małą część wystawy o transporcie
Kolejnym muzeum do którego zawitaliśmy to Australian Museum czyli muzeum historii naturalnej i szeroko pojętej kultury australijskiej. Moja ciekawość wzbudziła przede wszystkim wystawa na temat aborygenów, ich historii i kultury. Pokazane były przedmioty codziennego użytku, ubrania i biżuteria oraz bron... Co najdziwniejsze nie mam ani jednego zdjecia z tej wystawy! Za to macie tu widok z drogi do muzeum ;)
Bycie muzeum historii naturalnej zobowiązuje wiec w środku znaleźliśmy dużo informacji na temat fauny australijskiej. Znaleźliśmy tu mnóstwo muszel, spreparowanych owadów i kości ale także egzemplarze wypchanych zwierząt... Musze przyznać ze nie jestem fanka wypchanych zwierząt- budzą one we mnie niepokój. Ku mojemu zdziwieniu w muzeum znalazły się tez żywe eksponaty! Były akwaria i terraria z jaszczurkami i wężami które można spotkać w ogródku i nawet male słodkowodne krokodyle!!!

Dwa poniższe zdjęcia przedstawiają prawdopodobne rekonstrukcje zwierząt które kiedyś żyły w Australii. Ten kotowaty okaz ma około 140 cm wysokości, a ten mamutowaty wombat co najmniej 2 metry!
Oczywiście nie obyło się bez dinozaurów! Każde muzeum powinno mieć dinozaury, nie sadzicie? Wystawa miała całkiem spora kolekcje rożnych szkieletów, skamieniałości i interaktywnych elementów. Miejsce idealne dla dzieci bo można się bardzo dużo nauczyć w bardzo przystępny sposób! A dla tych najmłodszych (i dla mnie!) jest stacja do kolorowania.

Z Sydney będzie jeszcze jeden post ale znając mnie pojawi się za rok czy dwa... Taka jestem ostatnio zorganizowana ;) Chociaż kto wie? Może zaskoczę Was i wrzucę coś nowego jutro?

Discussion

  1. Strój jest z filmu: http://m.imdb.com/title/tt0105488/
    Od razu poznalam, para głównych bohaterów tańczy w tych strojach paso doble w finałowych scenach :-)
    Nie za ma co :-)

    OdpowiedzUsuń